Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Forum maturalnej klasy 3B Strona Główna

Hipoteza bajek =)

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Forum maturalnej klasy 3B Strona Główna -> muzyka, książka, film
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
JUzI




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Juniwladislawia

PostWysłany: Sob 1:16, 20 Maj 2006 Temat postu: Hipoteza bajek =)

Czy myśleliście może kiedyś, że to co nam opowiadają i to co ogladamy, te całe filmy i bajki (no i obradu sejmu) to tylko perspektywa jednego bohatera, a może istnieje jeszcze inna wersja tej samej historii, której z jakiś względów nam nie pokazano? Macie może jakieś przypuszczenia co do prawdziwych wersji znanych nam historyjek?

"Żwirek kręci z Muchomorkiem"
No a więc w Shreku 1 i 2 pokazano nam tylko szczęśliwą historię Shreka i Fiony, ale co było przed tymi wydarzeniami opowiedzianymi w filmie? Co dziło się z drugoplanowymi bohaterami takimi jak Żwirek i Muchomorek?
Prawdopodobnie było to tak...
Od dawien dawna wiadomo było, że Żwirek i Muchomorek są przyjaciółmi, nikt jednak nie wiedział że łączy ich coś więcej...
Niestety sielanka nie trwała zbyt długo - żwirek zaczął pożyczać szminkę od Muchomorka, a ten z kolei bardzo się obraził. Rozstali się.
Pewnego dnia gdy Muchomorek uciekał przed napalonym grzybiarzem(oczywiście nóż kuchenny dzierżył w ręce), gdy tu nagle pojawił się niezbyt trzeźwy Shrek z butelką w ręce, i jak nie spojrzy - jaki piękny grzybiarz:). Niestety ten zaczadził się samym oddechem Shreka i padł na miejscu. Muchomorek był jednak pod tak wielkim podziwem urody Shreka(ciekawe czy miał na to też wpływ pewien zloty pierścień na jego palcu), że zrobiłby wszystko aby zdobyć obiekt swoich uczuć. Próbował pisać nawet sonety angileskie na wzór Shakespeare'a. Jednak gdy to się nie udało postanowił ugotować mu rosół z kostki Knora(z lubczykiem oczywiście) - to podziałało diametralnie - nie dość że wyleczyło kaca Shreka to jeszcze zadziałało jak napój miłosny, oczywiście z lepszym skutkiem niż u Tristana i Izoldy.
Tak zaczęła się wakacyjna przygoda...
No i nie potrwała długo - pojawił się osioł(który nawet zamieszkał ze Shrekiem), no a pózniej siedmiu krasnoludków, Alladyn, Alibaba, 40 rozbójników...itd. no i oczywiście Fiona.
Po tak licznych romansach Shreka, Muchomorek miał już dosyć, jedyne co go trzymało przy Shreku to pierścień(nawet siekiera stępiła się, kiedy Muchomorek próbował odciąć mu palec z pierścieniem).
Po roku rozmaitych prób ściągnięcia pierścienia udało mu się w końcu odgryźć palec...
No i zwiał, Shrek na niego Nazguli nasłał...
Poleciał do Japoni - tam zarabiał w dzień - rysując mangę, w nocy- będąc seryjnym mordercą(noże rulez).
Po 20 latach wrócił...
Nazgule utknęli w Iraku, gdzie szukali pierścienia...
Shrek i Fiona się hajtnęli...
A Żwirek?
No właśnie. Idąc w odwiedziny do Shreka(chcial mu podarować falszkę za ten pierścień) Muchomorek spotkał Żwirka.
Nikt nie wie dokładnie co się działo ze Żwirkiem przez te 20 lat.
Podobno szukał pracy jako aktor - zagrał Harrego Pottera w ekranizacji książki i wcielił się w postać Arweny we Władcy Pierścieni.Posądza się go również o romans z Bradem Pittem i dziecko z Tomem Cruisem.
Wracając jednak do głównej fabuły...
Muchomorek i Żwirek padli sobie w ramiona. Przy procencikach(Muchomorek już nie doszedł do Shreka) wybaczyli sobie wszystko...

Ehhh... no wiem że ta historia w sumie zbyt wielkiego sensu nie ma. Ma tylko na celu przekazanie historii romansu Żwirka i Muchomorka( normalnie prawie jak w Harlequinach). Mam nadzieję, że wasze historie będą lepsze Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez JUzI dnia Sob 11:22, 20 Maj 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stachu
Wszechmogąca ;]
Wszechmogąca ;]



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruńskie! :]

PostWysłany: Sob 1:18, 20 Maj 2006 Temat postu:

Chciałabym się z Wami podzielić pewnymi informacjami. Każdy z Was na pewno słyszał bajkę o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach. Tyle tylko, że światu została przekazana tylko wersja Śnieżki… która niekoniecznie musi być wersją prawdziwą. Udało mi się zdobyć kilka cennych wiadomości. Postaram się je Wam w miarę zrozumiale przekazać.

No więc… Za siedmioma górami… za siedmioma lasami… żyła królowa ze swoją pasierbicą Śnieżką. Od czasu śmierci króla królowa starała się być jak najlepszą macochą dla królewny. Jednak ta, będąc nastolatką, przeżywała burzę hormonów. Buntowała się przeciw wszystkiemu nie doceniając dobrych chęci królowej, która kochała ją z całego serca pomimo tego, iż nie była to jej rodzona córka. Pewnego dnia Śnieżka poznała przystojnego księcia. Był on zadufany w sobie i zarozumiały, ale był człowiekiem olśniewającej urody, na co wówczas królewna zwracała największą uwagę. Nie ważne dla niej było wnętrze. Spotykali się jak tylko mieli czas. Królowa widziała rodzącą się między nimi „miłość”. Chciała zapobiec ich spotkaniom, no ale co ona biedna mogła zrobić. Szanując wolę królewny nie robiła nic w tym kierunku. Nie była zadowolona z ich związku. Królewna bowiem pod wpływem księcia stawała się coraz bardziej opryskliwa i niegrzeczna. Było to zupełnie niezrozumiałe, ponieważ, jak już wspomniałam, królowa nie starała się ich rozdzielić. Pewnego dnia jednak Śnieżka postanowiła uciec z domu razem ze swym przystojnym księciem, co też chyba było spowodowane jej trudnym wiekiem, bo przecież nikt jej nie zabraniał spotykać się z ukochanym. W nocy wymknęła się z zamku… Rankiem królowa zauważywszy zniknięcie królewny bardzo się zmartwiła. Postanowiła jej poszukać. Poprosiła leśniczego, aby już wyruszył na poszukiwania. Sama zabrała się do sporządzania eliksiru, który powodował uwolnienie z człowieka [skosztującego owy eliksir] dobrych mocy tkwiących nawet bardzo głęboko w jego wnętrzu. Przygotowała kosz gruszek [to wcale nie były jabłka!!, gdyż Śnieżka najbardziej lubiła gruszki] i dodała do nich sporządzony napój. Postanowiła zamienić się w miłą wzbudzającą zaufanie staruszkę sprzedającą owoce. I tak przemierzała cały świat w poszukiwaniu królewny. Po długich i ciężkich zmaganiach znalazła małą chatkę w lesie, do której oczywiście zapukała. Otworzyła jej już dorosła kobieta… wyglądała na zmęczoną. Okazało się oczywiście, że to była Śnieżka. Niestety już nie tak piękna i urocza jak kiedyś. Kupiła od staruszki gruszki i zaprosiła ją na herbatę. Zjadła owoc i zaczęła się jej zwierzać… okazało się, że książę okazał się alkoholikiem. Czasami ją nawet bił… mieli siedmioro niesfornych dzieci, które światu zostały przedstawione jako dobre krasnoludki… żaliła się, że żałuje iż związała się z tym mężczyzną, że mogła zostać z macochą, której chyba nie doceniała… Jednak po chwili zaczęła mówić, że jest szczęśliwa z mężem i ma cudowne dzieci, że nienawidzi swojej macochy, bo to przez nią umarł jej ojciec itp. Już tłumaczę dlaczego taka nagła zmiana. No więc poszukiwania królowy trwały tak długo, że eliksir stracił swą moc… tzn. przeterminował się… jego chwilowe działanie było przypadkowe bo teoretycznie nie powinien… a więc to niekoniecznie królowa była zła tylko Śnieżka była niewdzięczna za okazane jej serce!! A więc zawsze trzeba wysłuchać obu stron opowieści… to było takie skrótwe opisanie wersji królowej…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz W




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzelno

PostWysłany: Nie 15:23, 21 Maj 2006 Temat postu:

hmm, fajne. A wracając do historyjki Asi, to jak by ona wyglądała z perspektywy osła??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JUzI




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Juniwladislawia

PostWysłany: Nie 17:03, 21 Maj 2006 Temat postu:

Sądzę, że z perspektywy osła byłoby znacznie ciekawiej - ale mam nadzieję, że to ty ją dopiszesz Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz W




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzelno

PostWysłany: Nie 17:23, 21 Maj 2006 Temat postu:

No cóż. Próbuję, ale coś mi nie wychodzi. Nie mogę się wczuć w psychikę osła. Jaki z tego wniosek??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JUzI




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Juniwladislawia

PostWysłany: Nie 17:28, 21 Maj 2006 Temat postu:

Że jesteś zbyt inteligentny na osła albo zbyt niedorozwinięty jak na osła, za wskazaniem na to pierwsze Very Happy Próbuj, próbuj - wierzymy w Ciebie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz W




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzelno

PostWysłany: Pon 17:21, 22 Maj 2006 Temat postu:

No mniej więcej. Ja myślałem raczej o tym, że nie jestem osłem. A co do tej historyjki to mogłaby ona wyglądać tak:
Osioł urodził się jako jedyne i bardzo długo wyczekiwane dziecko w znanej, powszechnie szanowanej, oślej familii (cholera, ale wyrażenie) żyjącej w południowej części Zasiedmiogórogrodu. Niestety rodzice nie nacieszyli się zbyt długo potomkiem, gdyż kilka tygodni po narodzinach został on porwany przez piratów liczących na okup. Jednak nie doczekali się go, gdyż ich statek został zaatakowany przez konkurencyjną grupę psedokibiców, wróć, piratów, którzy złupili statek, właścicieli wyrzucając do morza. Również osioł został zabrany, gdyż miał on zostać wykorzystany jako zwierzę juczne, a piraci, z powodu, iż to nie oni porwali osiołka i nie wiedzieli nic o jego szlachetnym pochodzeniu, nie wysłali do rodziców osiołka wiadomości z żądaniem okupu. Lecz osiołkowi nie powodziło się aż tak źle. Piraci z początku traktowali go łagodnie, gdyż liczyli, że jeszcze się im może przydać. Przeliczyli się, gdyż osioł szybko nauczył się mowy ludzkiej, której używał aż zbyt często. Pierwszy nie wytrzymał kapitan statku. Zdecydowano o sprzedaży osiołka. Jego kolejnymi właścicielami stała się para rolników mieszkajaca niedaleko portu pirackiego. Jednak osiołkowi się tam nie podobało, gdyż musiał ciągle pracować. Dlatego zdecydował się na ucieczkę. Póżniej jeszcze kilkakrotnie zmieniał właścicieli, nikt nie wie ile dokładnie razy. Wreszcie trafił do samotnej staruszki, której również pomagał, lecz ona zmeczona jego gadulstwem postanowiła go sprzedać. I w tym momencie zaczyna się akcja "Shreka".
Very sad story. Ale moze fakt, że osiołek w Shreku 2 zmienia się w szlachetnego rumaka ma drugie dno. I może Shrek jest w rzeczywistości księciem ogrów??:> Very HappyVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JUzI




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Juniwladislawia

PostWysłany: Pon 19:58, 22 Maj 2006 Temat postu:

Och och jaka piękna, wzruszająca opowieść... Crying or Very sad
Od razu mi się przypomina przepełniona bólem historia troskliwego piastuna i dziadka - Lorda Voldemorta.
Rowling opisała w tomikach Harrego Pottera jaki to Voldzio zły i nie dobry.
Przedstawiając jego życiorys również nie napisała całej prawdy - po krótce postaram wam się to wyjaśnić - mam nadzieję że większość populacji ludzkiej, odwiedzającej to forum mniej wiecej zna fabułę tejże książeczki.
A było to tak...
Tomek(dla większości znany pod nazwiskiem Tom Marvolo Riddle) miał ciężkie dzieciństwo(i tu się zgadzam z Rowling:) - ojciec mugol, matka czarownica, wychowany w bidulu, później więzienie dla morderców do lat 6, zakład psychiatryczny (nikt mu nie chciał uwieżyć, że ukatrupił 1000 osób używając różdżki), no aż szkoda gadać.
Później był Hogwart (w książce znany jako Szkoła Magi i Czarodziejstwa, a tak naprawdę to taki nowoczesny zakład psychiatryczny, dla tych co się im wydaje, że to niby czarować potrafią:/)...
Nowi przyjaciele, imprezki, dragi, miał nawet swój zespół rockowy - "Narvańcy"...
No a tak naprawdę nie był najlepszym "uczniem szkoły" (czy też wychowankiem zakładu) - po prostu był przeciętny.
Dopiero później uznawany został za wybitnego czarodzieja w Hogwardzie. Jak do tego doszło? No oczywiście, że przez miłość! Chłopczyna zakochał się w uwczesnej woźnej Zygfrydzie - to była miłość od pierwszego wejrzenia...albo od pierwszego połknięcia...
Retrospekcja:
Pewnego wieczoru, w celi ślizgonów(grupa społeczna w "szkole" głęboko zaawansowana w alchemi iuśmiercaniu nauczycieli za pomocą scyzoryka-te kawałki drewna zwane różdżczkami na nic się nie przydawały) wesołe chłopaki próbowali sobie patylek miętowych na gardło, które oczywiście sami stworzyli. Skutek uboczny(albo zamierzony) - mieli niezły odlot...
No i tego samego wieczora, Tomek idąc do kuchni spotkał Zygfrydę. "Jaki ten jej garb jest piękny... A ten jej uśmiech - nie byłby piękniejszy gdyby jednak miała wszystkie zęby...Och jaka ona piękna..." - pomyślał.
Koniec retrospekcji.
Skutek owych tableteczek na gardło był jednak dość długotrwały, a może tylko Tomkowi się tak wydawało. W każdym razie zmienił się straszliwie - zaczął się uczyć i po nocach konstruować coś w swoim małym laboratorium, przez co też uznawany był przez Diggleta (uwczesnego dyrka tegoż zakładziku, zamordowanego 3 miesiące później przez Dumbledora - tylko cichosza bo nikt oprócz mnie tego nie wie) oraz wspomnianego już tzw. Dumbla za największe złooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo tego świata:)
Oczywiście Tomek i Zygfryda się pobrali, później mieli nawet dziecko(to nie prawda że po Voldim nie ma już żadnego potomka Slytherina).
A Tomuś nadal pracował w laboratorium. Po 20 wybuchach i próbach zamknięcia go w Azkabanie(ośrodek dla seryjnych podpalaczy) zmienił ksywę na Lord Voldemort, po kolejnych 20 wybuchach na Bąbelek(no ale tego to juz Rowling nie dopisała w swoich książkach).
W końcu udało mu się stworzyć swoją własną - bombę atomową!
Efakty owej tableteczki już dawno przestały działać i Tomi zorientował się co zrobił - nie dość żę się ożenił to jeszcze miał 2 dzieci:/ Niestety nie mógł tego cofnąć.Ale za to jeszcze gorliwiej pracował nad swoim projektem.
I wcale nie chodziło mu tu o władzę nad światem - próbował tylko wysadzić centrum handlowe, w którym znajdowała się jego żona (synowie mogli mu się jeszcze przydać), no a że przy okazji ucierpieli niewinni ludzie, postanowił, że odtąd będzie żył jako wdowiec szlachcic-ziemianin wraz z 2 synami na tej części ziemi, która jeszcze się uchowała po wybuchu.
No i tak mu się życie toczyło...
Synowie dorośli...
Lucek miał 2 synów: Harrego i Draco.
James niestety nie miał - a chciał mieć, dlatego porwał Harrego i wraz ze swoją żoną Pokrzywą( to wcale nie była lilia) zamieszkali w Dolinie Gordryka - która stała się doliną właśnie po wybuchu.
Po roku poszukiwań - prawy(postanowił-zbrodnie ewentualnie w szlachetnej sprawie) Tom odnalazł swojego niechlubnego syna kidnapera.
No a że ani on, ani jego żona przybranego syna nie chciali oddać - musial ich zabić(oczywiście nożem kuchennym). Wziął Harrego.
Ale nagle jak nie przyleci - Dumbledor we własnej osobie!
I jak nie trzaśnie Toma siekierą...
Nadal uważal, że Tom to samo złooooooooooooooooo...
W wywiadach dla prasy Dumbi opowiadał o złym czarodzieju - Lordzie Voldemorcie i jak to chciał zabić niewinnego chłopca i jak to wpadł na genialny pomysł oddania Harrego pod opiekę pewnej miłej rodzinie.
A że słowo Dumbla święte, to wszyscy w to uwierzyli.
Ani Tom, ani też Lucjusz nie mogli z tamtąd wziąć Harrego - byli poszukiwani listem gończym.
Harry przez jedenaście lat był rozpieszczany przez swoją nową rodzinę(Rowling kłamała).
W wieku jedenastu lat oczywiście zamknęli go w Hogwarcie:/
I wcale nie był to taki grzeczny chłopiec - można newet powiedzieć zupełne przeciwieństwo opisu w książce.
Mimo wszystko Tom nadal chciał odzyskać wnuka. Przez te wszystkie lata próbował chronić go przez złem...
Ale Harry go nienawidził - nigdy nie poznał prawdy o sobie i swojej rodzinie...

No to by było na tyle - historia jak zykle pozbawiona głębszego sensu. No i jest wiele niedociągnięćSad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A.




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:07, 27 Maj 2006 Temat postu:

wracajac do archehistoryjki..

naturalnie nikt nie liczy sie z uczuciami biednych, slodkich, skrzywdzonych przez zycie Nazguli.
a mamy z nimi tyle wspolnego..

otoz dawno dawno temu, jeszcze przed powstaniem pierwszej gitary elektrycznej i uniwersytetem w bolonii istniala szkola z tradycjami -
I LO im. Jana Kasprowicza. Chodzila do niej grupka sympatycznych fanatykow pilki noznej(to oni wymyslili rozgrywki Champions League!!), nie wspomne juz nawet o ich interesujacym wygladzie (smukle sylwetki jak u El Greco). Pewnego razu na fizyce, calkiem bez powodu 'mucki kraciaste' dostaly napadu kichania. Wszechwladny Zygmunt wraz z Krzysztofem, ktory wpadl na chwileczke, powiedzieli wiec(zamiast 'na zdrowie'):'stu lat w kasprowiczu'. niby banalny zarcik, okazal sie byc przeklenstwem bezbronnych chlopcow,ktorzy odtad nie mogli zyc bez szkoly.. czymze jest moc pierscienia przy sile Kasprowicza?! czym 100 lat przy mozliwosci zostania w kasprowiczu na zawsze?! dzien po dniu chlopcy coraz bardziej uzaleznieli sie od szkoly.. wyczerpani zyciem powoli tracili kolory, nie cieszyla ich nawet mozliwosc dodatkowych lekcji matematyki z Viola! stali sie cieniami wlasnych siebie, atomami uwiezionymi wokol czastki stworczej-wiecznej milosci do szkoly.jedynego prawdziwego uczucia..
myslicie ze wazny byl skradziony przez Muchomorka pierscien?? nigdy.
zdecydowali sie poleciec do Japonii aby poswiecic swoje zycie tworzeniu podobizn freskow z naszej szkoly w technice origami!!

wiec blagam, nigdy wiecej nie mowcie zle o Nazgulach.
moze ich nastepcy sa wsrod nas??
ta szkola jest jak narkotyk..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ziom Ziomisław




Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: I LO Inowrocław - ojczyzna pradziwych psycholi

PostWysłany: Sob 23:21, 27 Maj 2006 Temat postu:

Szkoła nie jest najgorszą rzeczom tego świata... Istniej jeszcze tajemnicza i złowroga siła potężniejsza nie tylko od mocy Jedynego, ale i od straszliwych wiatrów z jakich słynął Melkor (tak tych wiatrów, ktrymi to "przypadkiem zdmuchnął" " Dwa Drzewa) ... i od mocy Kasprowicza również. Macie tu świadectwo kilku Nazguli... [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
skubany




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:20, 02 Gru 2006 Temat postu:

Wracając do popularnej bajki Shrek pragnę wam ukazać pare nieprawidłowości zwiazanych z Fioną:
-fiona jak na księżniczka która mieszkała całe zycie w wieży to nieźle walczy z banda wesołej kompanii
-Co jadła Fiona jak była zamknieta w wieży przez ładne kilkanaście lat?
-Gdzie rosły kwiatki które dała Shrekowi, skoro mieszkała pośrodku wulkanu?
Jak mi to ktoś wytłumaczy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Forum maturalnej klasy 3B Strona Główna -> muzyka, książka, film Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme TeskoRed created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin